Jak Wam idzie opróżnianie Waszych kosmetyczek? Zapytaliśmy Żurnalistkę, niezwykłą kobietę, która prowadzenie bloga łączy z wieloma pasjami, o to jakie są jej ulubione kosmetyki. Sprawdź, co zaprezentowała nasza ekspertka oraz zapoznaj się z jej zasadami pielęgnacji. Znasz i używasz tych produktów?
Ulubione kosmetyki pielęgnacyjne i do makijażu
Z ulubionymi kosmetykami jest jak z ukochanymi perfumami. Jesteśmy im tak oddane, że trudno nam przestawić się na inne produkty. Jeśli nasza skóra zaczyna mieć inne potrzeby, wtedy należy zmienić sposób pielęgnacji.
Nieco inaczej jest z kolorówką. O ile producent nie zmienia receptury pomadki czy tuszu do rzęs, kosmetyk może znajdować się w kręgu naszych ulubieńców przez długie lata. Chyba że skład zmieni się na jeszcze lepszy. Wtedy oddajemy się mu bezgranicznie. Podsumowując, trudno jest zaufać nowym produktom, jeśli to, czego używamy, sprawdza się w 100%. Z pomocą przychodzą blogi urodowe, które wskazują kosmetyczne hity lub buble. Opinie sieciowych influencerów często pomagają w podjęciu decyzji zakupowej.
Moje ulubione kosmetyki z kolorówki
Mimo że testuję naprawdę dużo kosmetyków, mam swoich ulubieńców, do których zawsze wracam. Wiem, że mnie nie rozczarują. To daje pewność, że podczas ważnych spotkań będę dobrze wyglądać, tusz się nie rozmaże, a pomadka nie zjem.
Pierre Rene Lip matic to konturówka, której używam nieprzerwanie od 2 lat. Bije na głowę tożsame produkty luksusowych zagranicznych marek. Jest wodoodporna, więc nie do zdarcia. Stosuję ją nie tylko do pomalowania konturu ust, ale także wypełnienia warg. Potem nakładam pomadkę, czym wzmacniam efekt dokładnie pomalowanych warg. Do tego jest bardzo tania – zapłacimy za nią około 10 zł.
Tusz do rzęs Velvet Noir Marc Jacobs nie jest produktem tanim, ale na pewno wartym swojej ceny. Zawsze było mi trudno dobrać maskarę, która stworzy efekt "wow" na moich rzęsach. Wszystko dlatego, że są cienkie, jasne, ale na szczęście dosyć długie. Brakuje im objętości, więc przede wszystkim szukałam w maskarach pogrubienia. Jedne je sklejały, inne tworzyły grudki. Zawsze też musiałam używać grzebyka do rozdzielenia kępek. Tusz od Marca Jacobsa daje efekt sztucznych rzęs bez wszystkich niedogodności, z którymi walczyłam. Nie odbija się na powiece, świetnie rozdziela wszystkie rzęsy, nie tworzy grudek. Do tego ma przyjemną, żelową formułę i szczoteczkę, która gładko sunie po rzęsach. Stosowałam wiele tuszu w podobnej, wyższej i niższej cenie. Niestety żaden nie zadziałał na moje rzęsy jak Velvet Noir.
Wśród podkładów mam dwóch faworytów. Uwielbiam Revlon Colorstay za kolorystykę i dobrą współpracę z moją cerą. Nie tworzy smug, dobrze kryje i świetnie się rozprowadza. Na twarzy utrzymuje się naprawdę długo. Trudno jest znaleźć odcień do jasnej cery, a kolor 150 buff docenią nawet bardzo blade twarze. Do tego cena i łatwa dostępność sprawiają, że już wiele dziewczyn uznało go za produkt ponadczasowy.
Moim drugim ulubieńcem jest Clinique Superbalanced. To kosmetyk wodoodporny, który sprawnie stapia się z cerą, więc trzeba z nim szybko pracować. Jest nie do zdarcia, więc w trakcie wesel czy upalnych dni sprawdza się świetnie na mieszanej cerze. Nie podkreśla suchych skórek i zmarszczek, a partie błyszczące bardzo dobrze matuje.
Co ważne, każdy podkład nakładam za pomocą wilgotnej gąbeczki w kształcie jajka. Dzięki temu żaden z nich nie tworzy smug i nie widać granic podkładu.
Korektor pod oczy – bez niego nie wyobrażam sobie makijażu. Mam bardzo mocne cienie pod oczami, do tego zmarszczki. Przetestowałam już wiele produktów kamuflujących te defekty i najbardziej polubiłam się z korektorem rozświetlającym Provoke Illuminating Concelar od dr Ireny Eris. Rozświetla zmęczone spojrzenie, nie wysusza skóry pod oczami i całkiem ładnie kryje.
Dzięki odbijaniu światła sprawia, że wyglądam na wypoczętą, a moje spojrzenie jest młodsze niż w rzeczywistości.
Do wykończenia makijażu stosuje najchętniej puder fiksujacy Glazel Visage. Jest wodoodporny i pachnie różami. Dzięki transparentności pasuje do każdego koloru cery. Ale to nie są główne atuty tego produktu. Uwielbiam go za świetne scalanie makijażu i wygładzanie skóry. Tworzy na twarzy delikatną poświatę, odbijającą światło i tworzącą efekt HD. To sprawia, że zmarszczki są mniej widoczne, a skóra wypoczęta. Jest też niesamowicie wydajny, wystarczy naprawdę małą dawką, by omieść nią całą twarz. Puder spokojnie wystarczy na rok, jeśli nie dłużej.
Kosmetyka biała
Balsam lub masło do ciała to kosmetyk, którego nigdy nie może zabraknąć w mojej kosmetyczce. Mam bardzo suchą skórę na ciele, więc dodatkowe uczucie ściągnięcia jest dla mnie nie do niesienia. Najchętniej stosuję balsamy do ciała Organique z masłem shea. Moim ulubionym ze względu na zapach, jest ten grecki. Ma bardzo gęstą i zbitą konsystencję, więc nazywam go masłem do ciała. Jednak konsystencja i zapach to tylko początek listy jego walorów. Nałożony rano, nawilża skórę przez cały dzień, efekt utrzymuje się nawet do następnego ranka. To uczucie jest tak niesamowicie przyjemne, że nakładanie balsamu traktuję je jak relaksacyjny rytuał, a nie codzienną rutynę. Bezpieczny skład spowodował, że balsam Organique stosuję także w czasie ciąży, chroniąc skórę przed rozstępami. Co więcej, mam wrażenie, że poprawia stan skóry na ciele – regeneruje ją i łagodzi podrażnienia.
Płyn micelarny to kolejny kosmetyk, bez którego nie mogę się obejść. Przede wszystkim przez jego wielozadaniowość. Działa jak tonik, płyn do demakijażu i kosmetyk oczyszczający twarz. Przyciąga brud i tłuszcz, więc działa skuteczniej od tradycyjnych produktów tego typu. Mój ulubiony to Bioderma Sensibio H2O dla cery wrażliwej. Nie tylko usuwa nawet najbardziej oporny tusz do rzęs, ale też uspokaja cerę i ją nawilża, nie powoduje podrażnień. Jest także bardzo wydajny.
Moja pielęgnacja nie może także obejść się bez kremu pod oczy. O ile często zmieniam te do pielęgnacji dziennej, mam jednego ulubieńca nocnego. To Estee Lauder Advanced Night Repair żelowy krem pod oczy przeciw zmarszczkom. Jest wart każdej wydanej na niego złotówki. Mimo małej pojemności (15 ml) to bardzo wydajny kosmetyk. Świetnie i szybko się wchłania, łagodzi napięcie i niweluje suchość. Wygładza zmarszczki pod oczami, zmniejsza także opuchnięcia i poprawia ogólną kondycję skóry wokół oczu.
Kolejnym kosmetykiem, bez którego nie potrafię się obejść, jest odżywcza maska do dłoni i stóp Planet Spa od Avon. Posiada masło shea, z którym moje ciało bardzo się lubi. To jeden z najskuteczniejszych kosmetyków regenerujących moją wrażliwą i kapryśną skórę dłoni. Jest dla mnie absolutnym must have – szczególnie zimą. Szybko regeneruje skórę, nawilża na długi czas i chroni ją przed czynnikami zewnętrznymi. Dłonie stają się miękkie, skóra przestaje pękać. Stosuję go jako maskę do dłoni, a także tradycyjnie – krem do rąk.
Materiał przygotowała Żurnalistka, autorka bloga .
Mam mnóstwo swoich ulubieńców i ciągle pojawiają się nowe 🙂
Kusi mnie konturówka Pierre Rene 😉
Różowa Bioderma – absolutny niezbędnik w mojej kosmetyczce. Najbardziej opłaca się polować na dwupaki w promocji. Teraz w Melissie 2×500 ml kosztuje 67 zł.
Nie znam żadnego z wyżej wymienionych produktów, ale na mojej chciej liście jest produkt z Biodermy 🙂
Kiedyś używałam Revlon Colorstay, ale z czasem zamieniłam go na coś lżejszego 🙂
balsamy do ciała Organique kusi niesamowicie
Wiele świetnych kosmetyków używa Żurnalistka. Nie miałam z nimi jednak styczności i zaczynam tego żałować.
Z tych konkretnych kosmetyków tutaj wymienionych jedynie Bioderma gości w mojej kosmetyczce 🙂
To jej sprawka, że też się zakochałam w balsamie z masłem shea Organique. Namiętnie katuję wersję żurawinową.
Pierre Rene Lip matic chyba się skuszę 🙂
Też uwielbiam balsamy Organique!
Również bardzo lubię Revon Colorstay, jedyny podkład, który o dziwo mnie nie zapycha 🙂 Mam zamair sprawić sobie niebawem co nieco kosmetyków od Organique