Kosmetyczki, lingeristki i fryzjerki często niezgodnie z polskim prawem wykonują różnorodne zabiegi z zakresu medycyny estetycznej. Brak wiedzy, doświadczenia i umiejętności sprawia, że głośnie i popularne stają się powikłania po inwazyjnych zabiegach wykonanych w salonach kosmetycznych. Dowiedz się, dlaczego na zabiegi z przerwaniem ciągłości naskórka warto wybrać się do renomowanej kliniki medycyny estetycznej. Zapraszam na rozmowę z dr n. med. Luizą Balicką Adamik z kliniki medycyny estetycznej Balicka Clinic w Jarosławiu.
Renata Zielezińska: Gdzie najlepiej wykonać zabiegi z przerwaniem ciągłości naskórka i dlaczego kosmetyczki nie powinny ich wykonywać?
Luiza Balicka: Wszystkie zabiegi z przerwaniem ciągłości skóry, podczas których dochodzi do uszkodzenia naczyń i wylewu krwi powinny być wykonywane w gabinetach lekarskich bądź pielęgniarskich. Tak naprawdę pod względem prawnym tylko lekarz lub pielęgniarka w Polsce mają prawo do wykonywania tego typu zabiegów. Wszystkie inne osoby jak dotąd robią to nielegalnie. Podczas kontaktu z krwią może dochodzić do zakażeń np. wirusem HIV, wirusem zapalenia wątroby chorobami potencjalnie śmiertelnymi. Oczywiście pacjentki (klienci) nie mają o tym, pojęcia. Bronią się potem stwierdzeniem "przecież Pani Kasia ma tyle certyfikatów na ścianie". Takie psudocertyfikaty wydawane przez inne osoby czy pseudoorgany naukowe nie niosą za sobą żadnej mocy prawnej, czy naukowej. Prawda jest taka, że kosmetyczka po jednodniowym kursie otrzyma wydrukowany certyfikat, a następnie nazywa siebie na Instagramie "ekspertem", "szkoleniowcem", "instruktorem" czy "zabiegowcem" i zaczyna szkolić inne kosmetyczki. Nie jest tajemnicą, że takie szkolenia to wydatek rzędu 2-4 tysięcy złotych, wiec zarobek jest oczywiście większy niż na robieniu paznokci. I interes się kreci… a pacjenci dają się nabierać na takie piękne "tytuły".
Renata Zielezińska: Na co zwrócić uwagę przy wyborze miejsca, w którym wykonane zostaną zabiegi kosmetologiczne, takie jak na przykład ostrzykiwanie?
Luiza Balicka: Z uwagi na rosnącą lawinowo ilość gabinetów beauty należy zwrócić uwagę na zakres oferowanych usług w placówce, w której chcemy przeprowadzić zabieg. Warto też przyjrzeć się bliżej osobie, która będzie przeprowadzała zabiegi z zakresu naruszania ciągłości skóry. Zastanowić się i dopytać czy wykonuje je wykształcony lekarz medycyny estetycznej, kosmetolog, czy kosmetyczka. Niekiedy nawet osoby z kompletnie innym wykształceniem (fryzjerzy, tatuażyści, linergistki) sięgają po strzykawkę i oferują zbiegi kosmetyczne z jej użyciem.
Renata Zielezińska: A co z ceną? Czy cena zabiegów medycyny estetycznej, takich jak np. powiększanie ust kwasem hialuronowym ma znaczenie? Mówi cokolwiek o jakości zabiegu?
Luiza Balicka: Zawsze! Zbyt niska cena typu 300 zł za botoks albo 600 zł za powiększanie ust kwasem hialuronowym powinny wzmóc naszą czujność! Lekarze medycyny estetycznej zamawiają certyfikowane, bezpieczne preparaty u przedstawicieli medycznych, które są dużo droższe. Osoby bez kwalifikacji nie mogą legalnie wykonywać tego typu zabiegów, dlatego kupują preparaty w hurtowniach kosmetycznych lub w sieci za połowę ceny. Niestety mnóstwo z nich może być wątpliwej jakości, bywają też preparaty z przebijaną datą skończonej ważności. Wykonując zabieg w gabinecie kosmetycznym, tak naprawdę nie masz pojęcia, co miałaś / miałeś wstrzyknięte w swoją twarz i nie masz żadnej gwarancji, że ta substancja jest bezpieczna.
Renata Zielezińska: Czy przed zabiegiem warto zapytać o coś kosmetologa lub lekarza medycyny estetycznej wykonującego zabieg? Jak można sprawdzić umiejętności, doświadczenie, wiedzę?
Luiza Balicka: Oczywiście! Każdy lekarz z prawem wykonywania zawodu jest w pisany do Izby Lekarskiej, podobne instytucje certyfikują kosmetologów czy pielęgniarki. Można zawsze zażądać okazania prawa wykonywania zawodu. Jednak ludzie z reguły są ufni i jak zobaczą u "Pani Kasi" całą ścianę certyfikatów… nie pytają.
Renata Zielezińska: Jak wybrać bezpieczną klinikę medycyny estetycznej?
Luiza Balicka: Dla wielu klientek i pacjentek najważniejszym kryterium wyboru jest cena. Dlatego często wybierają najtańsze zabiegi oferowane przez salony kosmetyczne. Kobiety świadome i wykształcone są dużo ostrożniejsze, najpierw starają się poczytać opinie o gabinecie, lekarzu medycyny estetycznej oraz zabiegu, który pragną wykonać. Chociaż w tej branży tak naprawdę najlepszą rekomendacją jest opinia innych pacjentów.
Renata Zielezińska: Z czym może się wiązać dla klientki/pacjentki skorzystanie z zabiegu inwazyjnego u niedoświadczonej lub zbyt mało przeszkolonej kosmetyczki?
Luiza Balicka: Tak jak wspominałam wcześniej, żadna kosmetyczka czy kosmetolog nie ma uprawnień do wykonywania zabiegów z przerwaniem ciągłości skóry. Obecnie w Sejmowej Komisji Zdrowia przy udziale ekspertów z zakresu medycyny i kosmetologii toczą się prace nad nową ustawą, która ma jasno określać, jakie zabiegi może wykonywać lekarz medycyny estetycznej, jakie kosmetolog po studiach, a jakie kosmetyczka. Wykonywanie zabiegów inwazyjnych u niekwalifikowanej osoby może skończyć się zeszpeceniem twarzy, na skutek powikłań spowodowanych brakiem umiejętności, wiedzy i doświadczenia do wykonywania tego typu zabiegów.
Grupą poszkodowaną w całej kwestii są niewątpliwie prawdziwi kosmetolodzy, którzy po 5-letnich stadiach magisterskich są odbierani przez opinię publiczną i zrównywani z kosmetyczkami po kilkudniowych kursach. Pragnę nadmienić, że osobiście cenię kosmetologów i nie wyobrażam sobie pracy mojej kliniki bez nich. Często to właśnie kosmetolodzy mają ogromną wiedzę z zakresu pielęgnacji i zabiegów z tzw. białej kosmetyki i oczywiste, że przewyższają w tym lekarzy medycyny estetycznej. Za najlepsze rozwiązanie uważam współpracę lekarza z kosmetologiem w klinice czy gabinecie – wtedy usługi świadczone są niewątpliwie na najwyższym poziomie.
Renata Zielezińska: A czy lekarze medycyny estetycznej nie popełniają błędów?
Luiza Balicka: Oczywiście, każdy lekarz medycyny estetycznej także może popełnić błąd czy mieć powikłanie po wykonaniu zabiegów. Na ludzkiej twarzy znajduje się mnóstwo naczyń tętniczych, żylnych oraz nerwów. Zabiegi z medycyny estetycznej to nie kosmetyki, ale inwazyjne zabiegi mogące uszkodzić te delikatne struktury. Lekarz medycyny estetycznej przeprowadzający taką kurację, doskonale zna anatomię twarzy i profesjonalnie wykonuje zabieg, co stanowi najmniejsze zagrożenie dla pacjenta. Nawet w przypadku popełnienia błędu, czy wystąpienia powikłania jest przeszkolony jak szybko je zdiagnozować, a przede wszystkim leczyć! Kosmetyczki, fryzjerzy czy inne grupy zawodowe nie mogą leczyć, przepisać leków… zawsze odsyłają do nas.
Renata Zielezińska: Na jakie zabiegi lepiej wybrać się do renomowanej kliniki medycyny estetycznej?
Luiza Balicka: Każda renomowana klinika oferuje całą gamę zabiegów upiększających, zarówno z zakresu kosmetologii — wykonywanych przez kosmetologów, jak i z medycyny estetycznej — zarezerwowanych dla lekarzy. Oczywiście, jeśli klientka/ pacjentka ma konkretnie życzenia, to z pewnością zostanie ono spełnione. Myśląc jednak holistycznie i dbając o całościowy dobrostan naszej skóry, na początku naszej przygody lekarz medycyny estetycznej i kosmetolog, wspólnie ustalają plan leczenia i pielęgnacji zawierający kolejno różne zabiegi. Oprócz zabiegów na twarz istnieje potężna gama zabiegów na ciało. Pacjentka jest wtedy zaopiekowana całościowo. W najlepszych klinikach medycyny estetycznej wykona nie tylko zabiegi z kwasu hialuronowego, toksyny botulinowej, nici pdo, czy stymulatorów, ale także poprawi kondycję skóry, dzięki zabiegom z kosmetyki białej (kwasy, peelingi).
Dodatkowym uzupełnieniem są zabiegi z użyciem nowoczesnej aparatury medycznej. Każdy dobry gabinet medycyny estetycznej powinien mieć w ofercie sprzęty takie jak: lasery ablacyjne i nieablacyjne służące np. do leczenia trądziku, blizn, a także fotoodmładzania; lasery naczyniowe — usuwające przebarwienia, naczynka, rumień, a niektóre z nich także tatuaże. Ponadto doskonałe są także urządzenia emitujące ultradźwięki (Hi-Fu) czy podczerwień, na radiofrekwencji skończywszy.
Renata Zielezińska: Z czym wiąże się martwica skóry po nieudanym zabiegu z kwasem hialuronowym wykonanym przez niewykwalifikowaną kosmetyczkę?
Luiza Balicka: Martwicą skóry jest bardzo poważnym (drugim po ślepocie), groźnym powikłaniem spowodowanym podaniem kwasu hialuronowego lub polimlekowego do naczynia tętniczego. Gwałtownie zablokowany przepływ krwi powoduje ostre niedokrwienie, które często wyglądem imituje siniaki, przez co nie jest trafnie rozpoznane — a w konsekwencji — nieleczone. W efekcie rozwijające się niedokrwienie spowoduje martwicę tkanki na rozległej części twarzy (z dorzecza danej tętnicy), nie tylko w miejscu wstrzyknięcia, w przeciągu zaledwie kilku dni. Powstające dosłownie dziury i głębokie rany niestety pozostawią szpecące blizny.
Niedawno miał miejsce w Polsce pierwszy przypadek ślepoty spowodowanej przez kosmetyczkę spod Krakowa wykonującą zabieg z kwasem hialuronowym w obrębie okolicy nosa, która jest bardzo groźna z uwagi na zmienność unaczynienia.
W trakcie zabiegu pacjentka zgłaszała ból i drętwienie w okolicy twarzy, czoła oraz zamglone widzenie, które pogarszało się z każdą minutą. Pani kosmetyczka, zamiast szybko wysłać pacjentkę do szpitala/ kliniki okulistyki, kazała jej czekać u siebie gabinecie jakiś czas (bo być może zaniewidzenie przejdzie). Ten koszmarny błąd naraził kobietę na ślepotę i oszpecenie. W takiej sytuacji wyszkolony lekarz medycyny estetycznej może uratować wzrok i oko, jeśli poda w ciągu 60 minut od wystąpienia objawów za gałkę oczną leki rozpuszczające zakrzep, ale tutaj mówmy już o zaawansowanych działaniach, których żadna kosmetyczka nie jest w stanie i nie ma prawa wykonywać.
Myślę, że takich przypadków będzie niestety coraz więcej. Statystyki są nieubłagane. Pamiętajmy, że 1 na 200-300 zabiegów skończy się powikłaniem, 1 na 500-700 – ostrym niedokrwieniem i martwicą. Zawsze pytam się moim pacjentek "czy chciałaby Pani być tą 300-setną pacjentką z powikłaniem?"
Renata Zielezińska: Błąd a powikłanie po zabiegu kosmetycznym – czym one się różnią?
Luiza Balicka: Musimy tutaj rozgraniczyć dwie rzeczy: błąd oraz powikłanie po zabiegu kosmetycznym. Błędy zabiegowe wynikają z nieumiejętności jego przeprowadzenia, braku kwalifikacji, brawury, braku staranności czy zasad antyseptyki. Natomiast powikłanie występuje wtedy, kiedy mimo przeprowadzenia zabiegu przez lekarza medycyny estetycznej w sposób prawidłowy, z zachowaniem należytej ostrożności i rygorów oraz sterylności dojdzie do działań niepożądanych.
Renata Zielezińska: A czy klientka / pacjentka może sobie w jakiś sposób zaszkodzić, na przykład nie przestrzegając zaleceń pozabiegowych?
Luiza Balicka: Często sam pacjent / klient doprowadza do wyżej wymienionych zdarzeń, nie dbając o higienie i antyseptykę, nie stosując się do zaleceń lekarskich. Takim banalnym błędem jest trzymanie przy uchu telefonu komórkowego, na którym jak wiemy, bytują całe miliony bakterii, które tylko czekają, by wniknąć w rany. Kolejną kuriozalną metodą jest malowanie błyszczykiem lub szminką świeżo powiększonych ust (metoda często praktykowana przez kosmetyczki), aby wykonać super zdjęcie przepięknych podrasowanych ust "przed i po". Takie zdjęcia to nie tylko fejk, ale i niebezpieczeństwo. Pamiętajmy, że okolica zabiegowa jest raną! To tak jakbyś sypał odchody na ranę! Głupota niektórych pacjentów sięga zenitu. Naprawdę! Jak na przykład, kiedy po inwazyjnym zabiegu kosmetycznym kobieta wybiera się na imprezę mocno zakrapianą alkoholem. Alkohol rozrzedza krew i może spowodować intensywne krwawienie. Podobnie jest z ćwiczeniami fizycznymi — nie wolno ich wykonywać do kilku dni po zabiegu.
Renata Zielezińska: Są jeszcze jakieś popularne skutki uboczne zabiegów w salonach kosmetycznych?
Luiza Balicka: Do najczęstszych powikłań po zabiegach kosmetycznych należą siniaki, wybroczyny, obrzęk (często wynikający z reakcji autoimmunologicznych) oraz reakcje uczuleniowe. Również już poważniejsze np. ziarniniaki (grudki w skórze tworzące się kilka tygodni od iniekcji), a także bardzo poważne w skutkach zakażenia w postaci czyraków, ropni, ropowicy, czy kolonizacji bakteriami tzw. biofilmu.
Renata Zielezińska: Czy po zabiegach botoksu zdarzają się jakieś powikłania?
Luiza Balicka: Po toksynie botulinowej zdarzają się nieprawidłowe porażenia mięśni (na szczęście ustępują po około 2 do 4-miesięcy). Po nielegalnej, sprowadzanej z Chin taniej toksynie botulinowej obserwowano miejscową martwicę skóry, grudy i czyraki zapalne! Wszystkie te powikłania rosną lawino i są leczone w gabinetach lekarskich. Często leczenie trwa tygodniami, a nawet miesiącami. I jest 10 razy droższe niż sam zabieg!
Renata Zielezińska: Miała Pani do czynienia z takimi klientkami / pacjentkami, u których musiała Pani poprawiać efekty uzyskane u kosmetyczki?
Luiza Balicka: Oczywiście! Niestety jest coraz więcej takich przypadków. Może nie nazwijmy tego poprawianiem. Jeśli chodzi o niezadowolenie z efektu kosmetycznego to nie "poprawiam" po kosmetyczkach. Generalnie nie dotykam takich pacjentek. Natomiast jeśli mówimy o naprawianiu błędów medycznych i leczeniu powikłań, to jako lekarz medycyny estetycznej, który przysięgał pomagać, mam obowiązek leczyć takiego pacjenta i zawsze dokładam wszelkich starań, aby to leczenie było skuteczne i nie pozostawiło trwałych blizn. Miałam już okazję leczyć martwicę czoła po kosmetyczce z sąsiedniego miasta Przemyśla, która na telefon pacjentki, że sinieje jej czoło, miała rzekomo odpowiedzieć, że to siniak. Leczyłam także dosyć wczesne (12-godzinne) niedokrwienie, które udało się wyprowadzić bez pozostawienia blizn. Leczyłam rany ropne po nieprawidłowej implantacji nici i dużo innych. Ostatnio także blizny oparzeniowe po zabiegu na naczynka przeprowadzonym przez panią o wątpliwych kwalifikacjach w "obwoźnym gabinecie". Niestety takie praktyki są stosowane coraz częściej, a tego typu "klinika na kółkach" to karygodne i niedopuszczalne niszczenie profesjonalnego obrazu lekarza medycyny estetycznej i kosmetologa. Ja się zawsze pytam, gdzie i do kogo się Państwo udacie w razie wystąpienia działań niepożądanych czy powikłań? Zadzwonicie do "kliniki na kółkach", która jest już 300 km dalej, i przyjmuje w niej już inna osoba? W przypadku powikłania poszkodowana pacjentka nie ma żadnych szans na pomoc i leczenie. I co w razie tragedii? Szukaj wiatru w polu?
Renata Zielezińska: Dlaczego ostrzykiwanie twarzy najlepiej wykonywać analizując wcześniej USG twarzy?
Luiza Balicka: Ostatnio światowym trendem stało się wykonywanie zabiegów USG (ultrasonografii twarzy) przed i w trakcie iniekcji. Osobiści ukończyłam takie kursy w Polsce (w Klinice dr Parda) i powoli wdrażam się w temat, gdyż jest to po prostu bardzo trudna sztuka. Zwłaszcza obrazowanie nieprawidłowości (przy powikłaniach), ale na pewno jest to rozwiązanie niezwykle pomocne w ich leczeniu. Uważam, że to przyszłość i komfort pracy dla lekarzy medycyny estetycznej oraz bezpieczeństwo dla pacjentów. Obrazując groźne miejsca pod USG, możemy bezpiecznie wykonać iniekcje, a następie po zabiegu ocenić czy w zabiegowej okolicy jest prawidłowy przepływ krwi w naczyniach. Wtedy tak naprawdę jesteśmy pewni, że nic groźnego się nie stanie. Że nie doszło do niedokrwienia. Obecnie bardzo niewielu lekarzy medycyny estetycznej w Polsce wykonuje zabiegi pod kontrolą USG, ale myślę, że to krok milowy w medycynie estetycznej.
Dr n. med. Luiza Balicka Adamik – poznaj ją bliżej!
Dr n. med. Luiza Balicka Adamik – specjalista neurolog, lekarz medycyny estetycznej. Od 20 lat pracuje jako neurolog, certyfikowany specjalista leczenia toksyną botulinową migreny przewlekłej, dystonii i spastyczności poudarowych. Specjalizuje się także w leczeniu padaczek i chorób zwyrodnieniowych mózgu. Od kilku lat prowadzi klinikę medycyny estetycznej Balicka Clinic w Jarosławiu. Ostatnio zajmuje się leczeniem powikłań w medycynie estetycznej, do których diagnozowania wykorzystuje ultrasonografię twarzy. Zajrzyj na stronę: https://www.balicka-clinic.pl/.