Kiedy pasja do kosmetyków sprawia, że stajesz się zupełnym kosmetycznym freakiem, powoli również i twoi znajomi zaczynają rozumieć, że tym, co sprawia ci największą radość, są nowości kosmetyczne z całego świata. Wówczas wpadają na genialne pomysły, aby obdarowywać cię kosmetykami zakupionymi podczas podróży po najdalszych zakątków na świecie. W ten właśnie sposób w moje ręce trafił aloesowy krem do twarzy i ciała Tabaiba Aloe Vera Islas Canarias Nutritive.
Krem do twarzy i ciała Tabaiba z aloesem z Wysp Kanaryjskich to kosmetyk, który znajduje się w plastikowym opakowaniu z grafiką i nakrętką w kolorze intensywnej zieleni. Sama masa kosmetyku jest subtelnie zielonej barwy. Szczerze powiedziawszy opakowanie i znajdująca się nami grafika nie przyciąga uwagi. Wygląda raczej niepozornie. Jestem prawie pewna, że przechodząc obok niego w drogerii, nie zwróciłabym na ten produkt uwagi. Bo w żaden sposób nie wyróżniałby się z "tłumu" innych kremów do twarzy i ciała. Natomiast po jego otwarciu do nozdrzy dociera urzekający, słodki i trochę cukierkowo-owocowy zapach, który mnie osobiście wprawia w dobry nastrój.
W recepturze kosmetyku znalazłam glicerynę, alantoinę i sproszkowany sok z liści aloesu. Tylko trzy składniki aktywne – to dla mnie i mojej kapryśnej skóry – trochę zbyt mało. Mimo iż marka kosmetyków jest na Wyspach Kanaryjskich popularna, szczególnie wśród turystów. Pozornie do skorzystania z kosmetyku mogłaby też zachęcić informacja, że krem zawiera 100% aloes z Wysp Kanaryjskich. Szczerze? Fantastycznie, tylko znajduje się od dopiero (!!!) na 10 miejscu w składzie INCI, dużo wcześniej jest np. olej mineralny. Poza tym, że receptura kremu aloesowego zawiera zbyt mało substancji aktywnych, została wypełniona kilkoma składnikami chemicznymi, które mnie osobiście odstraszają.
Rzekomo kosmetyk nawilża, regeneruje, odżywia, uspokaja i zmiękcza skórę. Podobno ma też nawilżać, łagodzić, równoważyć oraz przeciwdziałać jej starzeniu. Muszę przyznać, że nie czuję się zachęcona do jego wypróbowania, mimo niesamowitego zapachu. Niestety jestem świadoma, że mam kapryśną i wymagającą skórę. Jedna pochopnie zaaplikowana na nią substancja sprawia, że staje się zaczerwieniona, sucha i reaktywna. A proces jej kojenia jest szalenie stresujący i czasami długotrwały. Wieloletnie, mało przyjemne doświadczenia, sprawiają, że stałam się świadomą konsumentką, która precyzyjnie dobiera kosmetyki. Być może trochę czasu zabiera prześwietlenie receptury każdego kosmetyku, ale warto to robić, by na dłuższy czas zapomnieć o świądzie, pieczeniu oraz nieestetycznym podrażnieniom i zaczerwienieniu.
Poznaj recepturę aloesowego kremu do twarzy i ciała Tabaiba: Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Paraffinum Liquidum, Isopropyl Palmitate, Glyceryl Stearate, Dimethicone, Sodium Lauryl Sulfate, Allantoin, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder, Propylene Glycol, Parfum, Benzyl Alcohol, Linalool, Limonene, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Methylparaben, Ethylparaben, 2-bromo-2-nitropropane-1,3-diol, CI 19140, CI42090.
Mimo wszystko jestem wdzięczna Marzence za ten prezent. Dzięki temu miałam przyjemność poznać i prześwietlić kolejny zagraniczny kosmetyk. Jestem bogatsza o kolejne doświadczenie, a być może wkrótce na mojej drodze pojawią się kolejne kosmetyki z całego świata. Choć życzę sobie, aby tym razem były naturalne i odpowiadały potrzebom mojej skóry czy włosów. Nie ustaję w poszukiwaniach, by znaleźć wyjątkowe, godne polecenia i intrygujące perełki kosmetyczne.
Ech, niestety skład tego produktu zdecydowanie nie dla mnie. Parafina nie na moją kapryśną skórę. Aloes gdzieś tam schowany.Zdecydowanie preferuję formy żelowe. Generalnie aloes jako składnik nawilżający i kojący sprawdza mi się znakomicie. Nigdy z niego nie rezygnuję – obecnie mam go pod postacią tonera z firmy Benton, jako początek koreańskiej przygody. 🙂
Niby aloes a jednak nie do końca.
Czyli nie wszystko złoto co się świeci…
Aloes jest tak wspaniałą roślina że każdy powinien mieć ją w swoim domu. Aloes wspaniałe działa na skórę przyspiesza gojenie ran. Uwielbiam żele do mycia twarzy z aloesem to nieodłączny mój codzienny poranny rytuał pielęgnacji twarzy 😊
I to jest też przyjemne w podróżach, że można przywieźć sobie (lub otrzymać w prezencie) kosmetyk z miejsca, w którym się było i przetestować go na własnej skórze… 🙂 Żal, jeśli produkt się sprawdzi, a nie można go kupić w Polsce. Z Wysp Kanaryjskich przywiozłam sobie kilka produktów, m.in. kremy do twarzy i ciała, żel do mycia twarzy, pomadki, mydła w kostce i wody toaletowe/perfumowane. Wybór produktów bazujących na aloesie jest tam bardzo duży.I różne marki nam je oferują. Przyznaję, że szczegółowo w skład kosmetyków się nie wgłębiałam, ale tak jak już wcześniej pisałam –nie uciekam całkowicie od chemii. Rozumiem osoby z bardziej wrażliwą, problematyczną, wymagającą skórą, dla których skład ma duże znaczenie…Na razie przetestowałam krem Aloe Vera z olejkiem z dzikiej róży, mydło i pomadkę z olejkiem arganowym marki Aloe Excellence i nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Krem wybielił mi moje lekkie przebarwienia i to było dla mnie największym zaskoczeniem tego produktu plus dobre nawilżenie i przyjemny zapach. Tego w/w produktu nie kupiłam. A propos aloesu – jakiś czas temu przeczytałam, że sposobem na elektryzujące się włosy jest spryskanie ich tonikiem aloesowym. Czy to skuteczne? –nie wiem, ale na pewno sprawdzę to w najbliższym jesienno-zimowym sezonie, bo moje włosy strasznie się wtedy elektryzują. Marka Equilibra, której produkty są dostępne u nas, ma w swoim asortymencie dużo produktów bazujących na aloesie.
Dokładnie zgadzam się. Czasami można znaleźć fajne perełki których u nas nie ma. Skład składem wiadomo jak jest
Z mojego wyjazdu na Fuerteventurę przywiozłam sobie tylko żele aloesowe 100% bo bardzo się tam opaliłam i musiałam się ratować.
Patrząc na skład powyższego produktu odstrasza mnie parafina w składzie, która zawsze powoduje umnie wysyp niedoskonałości.
Bardzo lubię balsamy do ciała z aloesem jak i kremy do rąk!
Za 2 tygodnie lecę na Wyspy Kanaryjskie. Z każdego urlopu przywożę zawsze lokalne kosmetyki, a na "Kanarach" naprawdę dużo jest tych z aloesem. Ale są różne – ich jakość przekłada się też na ich cenę. Jeśli przywiozę coś naprawdę ciekawego – napiszę artykuł o "kanaryjskich kosmetykach" 🙂
Fantastycznie, życzymy przyjemnego wypoczynku 🙂
Oj tak opakowanie nie zachęcające do kupna ale ja akurat nie patrzę na opakowania kosmetyków zawsze zwracam uwagę na skład.
No widzisz
A mi się bardzo podobało opakowanie żelu aloesowego od marki Holika który zupełnie się i mnie nie sprawdził
Rzekłabym bubel jakich mało
Bo czasem opakowanie produktu jest tak przyciągające że kierujemy się wizerunkiem niż działaniem ja też się już nacielam
No właśnie urzekło mnie opakowanie a potem byłam wścieka na siebie że wydałam ponad 30 zł na żel który się lepi, nie wchłania i zostawia kit na twarzy
To są chwyty marketingowe A że my kobiety lubimy kolorowe opakowanie to producent na tym zyskuje ale naszej winy też w tym jest bo powinnyśmy czytać co kupujemy. Mądry Polak po szkodzie
Dlatego już się nie sugeruje opakowaniem tylko tym co sprawdzone i polecane
Fakt, opakowanie nie zachęca do kupna więc na pewno nie zwróciła bym na niego uwagi gdybym zobaczyła go w sklepie, aloesu jest bardzo mało, a szkoda bo strasznie polubiłam kosmetyki z aloesem, pod jednym artykułem wspominałam, że mam krem do twarzy z aloesem i jestem bardzo z niego zadowolona.
Gdybym nie znała dokładnie składu to pewnie bym się skusiła na ten krem.
szkoda tylko ze tak malo sustancji aktywnych w kremie….
Faktycznie wygląd jakoś nie zachęca. Ja również mam wrażliwą skórę i trzy razy się zastanawiam zanim coś kupię. Zwykle korzystam z opinii innych osób są dla mnie najcenniejsze oczywiście tych rzetelnych😉
Ja mam aloes w 98% i jest genialny na wlosy, twarz ale szczególnie polecam na poparzenia słoneczne
Na pewno jest 98% aloesu? Podasz nam skład?
Żel nawilżający marki JASON ma zawartość 98% aloesu (certyfikowanego). Tubka 113 g
kosztuje ok. 30,00 PLN 🙂
Dziękujemy 🙂 tylko chcemy poznać produkt, który czytelniczka Ania "ma na myśli? 🙂
No właśnie u mnie z tym aloesem jest różnie.Swojego czasu kupiłam dwa różne żele aloesowe i każdy z nich mnie podrażnił, ale za to włosy go uwielbiały. Jestem ciekawa jak byłoby z kremem z dodatkiem aloesu.
Ja tez mam bardzo problematyczną skórę i często zmieniam kosmetyki bo albo przestają na mnie działać albo po prostu zaczyna mnie podrażniać jakiś składnik . Aloes akurat u mnie działa kojąco k wszelkie z nim kosmetyki dobrze współpracują z moją skórą ale często bywa tak że ktoś mi coś poleci a ja zaczynam się drapać bo moja skóra tego nie wytrzymuje.
Zawsze zanim zaczynam używać kosmetyk robię test na kawału skóry i sprawdzam czy będzie piec czy nie.
Dla mnie to najlepszy sposób żeby się przekonać czy kosmetyk będzie dobry dla mojej skóry.
I znowu aloes w roli głównej. Pojęcia nie miałam że w tylu kosmetykach jest aloes.
No właśnie nie w roli głównej 🙁
To przepraszam źle zrozumiałam artykuł
Warto czytać ze zrozumieniem 🙂
Tak wiem poprawię się 😊
Ostatnio aloesowe kosmetyki stały się modne. Sama muszę w końcu zainwestować w jakiś fajny krem.
Krem podarowany prosto z Wysp kanaryjskich to bardzo miły gest!Szkoda tylko,że aloesu jest tak mało w składzie i w kremie jest niewiele substancji aktywnych.Turystów z pewnością zachęca informacja,że krem zawiera 100% aloesu z Wysp Kanaryjskich.Haczyk w tym,że jest dopiero na 10 miejscu w składzie…
Turyści też myślą i też czytają skład. 🙂 Ale Ci co przywożą coś na upominek kierują się raczej ceną niż INCI 🙂
Dokładnie bo to ma być jakiś drobiazg który przywioza sobie czy komuś więc zazwyczaj nie kierują się składem a cena. Zwłaszcza jak dla kilku osób kupują. Ale są i tacy którzy zwracają uwagę na składy.
Będąc kiedyś na Sri Lance miałam możliwość użyć kremu naturalnego (nie bijcie nie pamiętam nazwy) który sprawił że włosy na nogach nie odrastaly nawet po powrocie z wakacji. Nałożył jak normalna piankę do golenia przetargi to kawałkiem bambusa i bam moje nogi były gładkie nie to co po masynce 🙂 musze znaleźć ta nazwę moze można to jakość ściągnąć do Polski 🙂 to taka perełka ode mnie i jak bym miała okazję kupiła bym tego cały zapas 🙂 co do Tabaiby mnie on zachęca 🙂 chętnie bym spróbowała 🙂
Gdybym znalazła taki kosmetyk to z pewnością już byłby u mnie na półce z zapasem na pół roku
A tak ciagle mecze się z golarką manualną bo depilatorów nie używam
Ja miałam depilator i w sumie nadal gdzieś leży ale użyłam kilka razy i dostałam jakiegoś uczulenia nawet niewiem jak to nazwać i od tamtej pory nie uzywam
Mi tez depilator po pierwszym użyciu strasznie podrażnił skórę i więcej po niego nie sięgnęłam
Nie wspominając o okropnym bólu przy wyrywaniu włosków
Niestety nie mam już tej ulotki z tym kremem ale kto wie może jeszcze kiedyś odwiedzę Sri Lanke i napisze o tym żelu do golenia. Co do maszynek to i również ja ich używam niestety depilator nie łapie moich włosów.
Będę wdzięczna jeśli znajdziesz
Chętnie poznam taki produkt